To, co w życiu ważne

sobota, czerwca 24, 2017


Przewartościowałam się, ciąg zdarzeń i wiele przemyśleń po drodze sprawiło, że w mojej głowie umocniły się jeszcze bardziej niektóre przekonania.

Pewne rzeczy zawsze stały na szczycie moich priorytetów, ale ostatnimi czasy chyba jeszcze większa przepaść dzieli je od kolejnych z listy. Niezmiennie najważniejsza jest oczywiście rodzina, nasza trzyosobowa gromadka to bez wątpienia moje największe szczęście. Niezastąpiony mąż i cudowna królewna to drużyna, bez której nie wyobrażam sobie funkcjonowania. Do tego, by szczęście rodzinne było niczym niezmącone, równie ważne jest zdrowie, o czym ostatnio przekonaliśmy się na własnej skórze, gdy z powodów zdrowotnych kilka spraw się skomplikowało (między innymi wyjazd wakacyjny, z którego musieliśmy zrezygnować). Na zdrowiu więc i rodzinie skupiam się ostatnio najbardziej. Nadrabiamy chwile we troje, ciesząc się nimi jeszcze bardziej. 

Dziwi mnie ostatnio ten natłok rozmyślań, bo zazwyczaj takie refleksje nachodzą mnie jesienią, a nie podczas długich, słonecznych dni. No ale skoro już mnie dopadły, to oddaję się im i układam pewne rzeczy od nowa. Kiedyś wydawało mi się, że mam wielu przyjaciół, że co niektórzy będą tymi "na zawsze". Życie jednak weryfikuje to inaczej, raz za razem pokazując mi, jak błędne jest moje postrzeganie świata. Boleśnie wyklucza osoby, za którymi dawniej wskoczyłabym w ogień, myśląc, że działa to i w drugą stronę. Otwiera oczy na moją naiwność i pozostawia kolejne blizny na sercu wyłożonym na dłoni przed niewłaściwymi osobami. 

Na szczęście istnieją na tym świecie jeszcze ludzie, którzy są bezinteresowni, a ich przyjaźń od lat niezmiennie szczera. To takie duszyczki, które są pod telefonem o każdej porze dnia i nocy. Wdepną do mnie choćby na 5 minut przed pracą, wiedząc, że dzieje się coś niedobrego. Przyjaciele, którzy o to nieproszeni, zjawiają się z butelką wina i paczką chipsów, by razem ze mną przetrwać większy kryzys. To takie anioły, będące obok zarówno w tych dobrych, jak i złych chwilach.

Dziś ze spokojem kładę się do łóżka, bo wiem, że nie jestem sama... mam ich... wspaniałego męża... uroczą córeczkę... i garstkę cudownych przyjaciół... mogę więc spać spokojnie...



Zobacz też:

1 komentarze

  1. Aurelia Chłopekwtorek, czerwca 27, 2017

    To chyba pewien rodzaj dojrzałości weryfikuje nam życie i osoby w nim. Za młodego łatwiej na wszystko przymyka się oko a z wiekiem działa się bardziej na zasadzie ile dostaje tyle oddaje, więc kolejne osoby same się wykruszają a i czasami inne "wracają do łask" Z wiekiem przychodzą kolejne etapy weryfikacji.

    OdpowiedzUsuń